Materiały Edukacyjne

Skąd się wzięło dobro i zło i inne głupie pytania (III)

Od Redakcji

W dniu 17 października 2010 zmieściliśmy, ciszący się dużym zainteresowaniem użytkowników naszego portalu, Szkic podręcznika do etyki, przedstawiony jako racjonalistyczny podręcznik do  etyki dla……

Teraz autor, Andzej Koraszewski, przystąpił do realizacji swojego szkicu. Zamieszczamy trzecią część z większego cyklu pod wspólnym tytułem Skąd się wzięło dobro i zło i inne głupie pytania.

Teksty są adresowane do gimnazjalistów. Z uczniami tego poziomu edukacyjnego Autor pracował przez ponad 10 lat, prowadząc dla nich warsztaty dziennikarskie i dobrze poznał ich potrzeby poznawcze i możliwości intelektualne. Nauczycieli, którzy wykorzystają teksty na swoich lekcjach, Autor bardzo prosi o podzielenie się z nim uwagami własnymi i opiniami uczniów. Prosimy o maile na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ; przekażemy bezpośredni kontakt do pana Koraszewskiego.

 

 

Zabawa

Dlaczego zwierzęta się bawią? Dlaczego my lubimy się bawić? Dlaczego zabawa jest tak ważna? Przecież to śmiechu warte! A właśnie, czy zwierzęta mogą mieć poczucie humoru? Czy mogą sobie robić głupie dowcipy?

Powiedzmy sobie szczerze, zabawy dorosłych nie są tak zabawne jak zabawy maluszków. Zabawy kociaków, małych szczeniaków, czy małych małp oglądamy z rozbawieniem, zastanawiając się, co te głupole właściwie wyprawiają.

Mądre wyjaśnienia, że uczą się dorosłych ról, polowania, walki, ucieczki rzadko nas przekonują, bo tak naprawdę fascynuje nas ich energia, zwariowane pomysły, radość życia i ciekawość.

Zabawa jest pomostem do przyjaźni i współpracy. Jak zwykle wszystko jest pomieszane, zabawa bywa również okazją do złośliwości i przemocy.

O.K. co najpierw, wredna małpa, bawiąca się kosztem dwóch małych tygrysków w lesie, czy słodki mały miś bawiący się z psem? Najpierw wredny małpiszon, który jest złośliwy, ale nie sprawia bólu.

 

 

Ten film przypomniał mi jak kiedyś oglądałem dwie sroki, które próbowały doprowadzić do rozpaczy siedzącego na gałęzi kota, ciągnąc go na przemian za ogon. Dziwne poczucie humoru, ale nie ulegało wątpliwości, że one się świetnie bawiły.

Przyjaźń jest równie silnie obecna w zabawie jak złośliwość, towarzysze zabaw z dzieciństwa pozostają czasem przyjaciółmi na resztę życia. Tak było w przypadku małego misia i szczeniaka, których widzimy na tym video:

 

Radość wspólnej zabawy tworzy silne więzi, uważny obserwator bez trudu potrafi zauważyć, że towarzysze zabaw do siebie tęsknią, wypatrują kiedy, kolega/koleżanka się pojawi.

Zabawa dostarcza nie tylko społecznych kontaktów, ale zawiera również fascynację otaczająca nas rzeczywistością. Spójrzmy na tego szopa pracza:

 

Ciekawe, czy ciekawość może mieć cokolwiek wspólnego z moralnością? Przyglądamy się z ciekawością rzeczom i innym istotom. Chcemy wiedzieć jak działają, lub jak są skonstruowane różne rzeczy, chcemy wiedzieć co myślą i co zamierzają inne istoty.

Wczoraj jadąc pociągiem wsiadłem do przedziału, w którym siedziała młoda matka z pięcioletnim chłopcem. Chłopiec kiedy koło niego usiadłem przyglądał mi się trochę z podejrzliwością i trochę z ciekawością. Powiedziałem mu cześć i zapytałem jak ma na imię. Odpowiedział, że ma na imię Dominik, ale nie zrozumiałem, bo on mówił trochę cicho, a ja trochę niedosłyszę. Powiedziałem mu, że marnie słyszę i jak nie powie głośniej, to się nigdy nie dowiem jak mu na imię i potem w domu opowiem żonie, że spotkałem małego chłopca, któremu na imię Hipolit.

Chłopiec roześmiał się i tym razem już bardzo wyraźnie powiedział swoje imię. Dalsza rozmowa była już bez problemów komunikacyjnych. Dowiedziałem się, że młody człowiek najbardziej lubi bawić się w chowanego, bo mama myśli, że on jest za fotelem, a on jest za szafą.

Dominik oczywiście nie wiedział, że opowiada mi o niesłychanie ciekawej przygodzie jaką jest czytanie umysłu drugiej istoty, czyli próba odpowiedzi na pytanie, co on/ona myśli i jeszcze bardziej złożonego fenomenu jakim jest pytanie co on/ona myśli, że ja myślę.

Zabawa w chowanego jest próbą zmylenia towarzysza zabawy (zabawowego oszustwa). Bardzo wiele zabaw polega na próbie wprowadzenia przeciwnika w błąd. Podstęp jest bardzo często elementem zabawy. Nie nazywamy go oszustwem, bo wtedy nie ma na celu wyrządzenia krzywdy, granica jest jednak bardzo cienka. Dziecko czasem przerywa zabawę i krzyczy „oszukujesz". Zabawa czasem kończy się płaczem, kiedy któreś z dzieci odczuwa ból, albo ma głębokie poczucie niesprawiedliwości.

Zwróćcie uwagę na pokazaną poniżej w filmie zabawę małego kota i małpki. Baraszkują, ale ostrożnie, żeby nie przekroczyć granicy, za która zaczyna się ból.

 

Zabawa uczy granicy, za którą zaczyna się krzywda drugiej istoty. Jednych uczy, innych nie uczy, sami wiecie jak to jest, ale to co jest ciekawe, to skąd wiemy, że druga istota cierpi, co myśli, co zamierza? Czy zwierzę może zastanawiać się, co drugie zwierzę myśli, co zamierza, czy zwierzęta potrafią oszukiwać i czy początek uczenia się tej sztuki rzeczywiście ukrywa się w zabawach maluszków?

Spójrzcie na to zdjęcie — moja kotka (niestety już jej nie ma) ukrywa się za słupkiem i próbuje mnie pacnąć łapką jak przechodzę po schodach. Jest to tylko zabawa, więc nie robi tego porządnie, podczas polowania na mysz czy na ptaka byłaby bardziej schowana.

Kot

To jest zaledwie zabawa w chowanego. Podobnie jak ściganie się odbywa się według pewnych reguł, gdzie obydwie strony muszą rozumieć te reguły, czasem można je przekazać słowami, czasem trzeba je odgadnąć, bo nie mamy wspólnego języka. Popatrzcie na film, na którym wydra w wielkim akwarium postanowiła się ścigać z małym chłopcem. Jak uzgodnili reguły tej zabawy?

 

Zgadywanie co on/ona myśli i co czuje jest absolutnie podstawowe dla całej dyskusji o moralności. Żeby powstrzymać się przed skrzywdzeniem drugiej istoty musimy rozumieć, że ona cierpi.

Czasem zabawa zawiera element ryzyka i konieczny jest nadzór kogoś dorosłego, żeby nie doszło do tragedii. W grudnu 2011 roku grupa fotografów zajmujących się fotografowaniem dzikiej przyrody była w znajdującym się na terenie puszczy ośrodku w Ugandzie. W pewnym momencie do ośrodka weszła rodzina dzikich goryli górskich. Jeden z fotografów przysiadł na kamieniu i znieruchomiał (zakrywając twarz, żeby nie prowokowac wzrokiem), inny, ukryty w krzakach po drugiej stronie ścieżki kręcił film. Małe goryle, wiedzione ciekawością, chciały człowieka dotknąć, pobawić się jego włosami. Ojciec rodziny bacznie obserwował, czy nic im nie grozi. (Nie ma polskich napisów, przez pierwsze kilkanaście sekund autor filmu opowiada o tym spotkaniu.)

 

 

Autor tekstu: Andrzej Koraszewski

Były dziennikarz BBC (także wiceszef polskiej sekcji) i współpracownik paryskiej "Kultury".

Od blisko 10 lat Zastępca Redaktora Naczelnego i czołowy publicysta portalu Racjonalista.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

More about:
Wszystkie publikowane na stronie teksty objęte są licencją creative commons 3.0, o ile w tekście nie zaznaczono inaczej. Zezwala się na ich wykorzystanie do celów dydaktycznych z uznaniem praw autorskich i każdorazowym wskazaniem źródła. Serwis korzysta z plików cookies.

Szukaj